niedziela, 12 marca 2017

Danald "krul"

Nie no, musze, bo to już chyba trzeci dzień! Trzeci dzień od kiedy jedni z "wyboru" przewodniczącego rady parafialnej w koluczkach koło wąchocka robią wybór na miarę co najmniej konklawe. Z kolej drudzy próbują tłumaczyć, że twarz premierki po uzyskaniu 26 nokałtujących ciosów wcale nie wygląda jak zwłoki rozjechanej wiewiórki, tylko jak oświecone blaskiem zwycięstwa oblicze Jagiełły po przegonieniu Krzyżaków. Normalnie matrix w interpretacji Barei w koprodukcji z Monty Python’em. Czy naprawdę trzeba być tak ślepym żeby nie widzieć, że najlepszym przewodniczącym rady jest człowiek wygodny, miałki i bez kręgosłupa, którego przez ostanie 2,5 roku najbardziej stanowcze i bezkompromisowe były słowa "tak Angelo", "oczywiście Angelo"? Czy naprawdę nie widać, że zapieczenie strony przeciwnej ma na celu tylko pokazanie, że to żadne wybory tylko namaszczenie, a Pan Syriusz ma już zapewnioną posadę na miejscu?
A co najbardziej mnie wkurzyło, a niestety zniknęło gdzieś w nawałnicy entuzjazmu ze "zwycięstwa" to, że po bezczelnej groźbie Pana "prezydenta" szariatu Francuskiego słowami "wy macie swoje zdanie my mamy fundusze" - Pani premierka nie wstała, nie siekła mu z liścia, i nie wyszła z tego burdelu, tylko pierdzieliła coś o "bardzo ważnej roli Polski na arenie międzynarodowej". Tak, rzeczywiście jesteśmy "bardzo" ważni w Europie, wystarczy pójść w Polsce do niemieckiego Kauflandu kupić durny, a drogi płyn do płukania tkanin, a następnie pojechać kilka kilometrów i po stronie niemieckie kupić ten sam płyn, wypróbować i ..poczuć na własnej skórze "Europę dwóch prędkości".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz