wtorek, 3 stycznia 2017

Szczyt masochizmu

Czy widzieliście film tak denny, że przy nim "rolnik szuka żony" przejawia symptomy arcydzieła? Film o fabule tak przewidywalnej, że komunikat "chwilowy brak sygnału" zdradza pewną intrygę? O aktorstwie, o jeden stopień wyższym niż wszystkie gwiazdy tvn-owskich "trudnych spraw" nie wspomnę.
Ja widziałem! Ta ponad dwugodzinna tortura dla oczu i umysłu, podobno w jeden weekend zarobiła więcej niż Leo Messi w miesiąc!!!
 W skrócie o treści. Jest Ona, skromna studentka dziennikarstwa ( tzn. chyba dziennikarstwa nie pamiętam dokładnie, ale kto by się tam doszukiwał, wszak nie o niej jest to dzieło), o urodzie niczego sobie. Ma w zastępstwie za swoją koleżankę przeprowadzić wywiad z Nim... On postać, na której opiera się cały kapitał, treść i... lep na kobiety ( bo do tej głównie grupy odbiorców dzieło jest skierowane). Bohater skonstruowany według klasycznego schematu holiwoodzko-literackiego amanta, którego każda czytając pierwowzór książkowy dzieła, wyobrażała sobie obgryzając paznokcie i nabierając rumieńców. Młody, przystojny, obrzydliwie bogaty... I to coś, co na żeńską część odbiorców działa, czyli TAJEMNICA! jakiś mrok z przeszłości, przebijający się między wierszami. Coś o czym się nie mówi a wiadomo,że jest. Normalnie AHHHH... Czyli coś co każdy normalny facet widzi od razu myśląc " Ooo matko kolejny Edward Cullen z sagi wiadomej, Tristan z Wichrów namiętności, czy Achilles z Troji. No i oczywiście wielkie nieokiełznane uczucie wybuchające między nimi. Nuda, tortura, myśli samobójcze. Tyle o treści
Nie wiem kto to nazwał thrillerem erotycznym, ale niech już nie pije. Thillera w tym tyle co w gumisiach, A każda szanująca się aktorka filmów "branżowych" widząc fachowość "scenek" nabierała wyrazu twarzy pomiędzy "zaraz umrę" a "zaraz umrę, ale pierw wydrapię sobie oczy"
Podobno jest jeszcze czterdzieści dziewięć twarzy tego Greya, ale ja po pierwszej mam dosyć.
Widząc entuzjazm z jakim kolejna czyta, czy ogląda to dzieło chwaląc się an fb. Nabrałem ochoty przeczytania książki w formie audiobooka ( na normalną nie ma czasu), ale odpuściłem, po tym jak Pani Koroniewskia (czytająca dzieło) nie wiedząc że jest nagrywana wypaliła " O Boże zaraz się porzygam...rozdział jedenasty!"
No ja też i polecam każdemu z problemami trawiennymi "Pięćdziesiąt twarzy Greya" jako środek wymiotny!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz